Jak serwisuje się narty?
Serwis nart to niby prosta sprawa - ostra krawędź, ślizg bez dziur i wszystko powinno być ok. Czy jednak tyle aby na pewno wystarczy…? W dzisiejszym artykule kilka wskazówek na temat tego jak zadbać o kondycję naszych desek. Serwis nart jest bowiem kwestią o tyle ważną, że dobrze wykonany, oprócz znacznej poprawy jakości jazdy, dodatkowo wydłuża żywotność desek, przede wszystkim zaś zwiększa nasze bezpieczeństwo na stoku.
Czynności serwisowe nad nartą generalnie można podzielić na dwa etapy: prace na krawędziach oraz prace na ślizgu. Każdy z tych etapów można wykonać również na dwa sposoby: poprzez serwis maszynowy na dużej maszynie serwisowej lub poprzez serwis ręczny. W ostatnim czasie w powszechnym użyciu pojawiły się też ręczne maszynki serwisowe.
Jak wygląda przygotowanie nart do sezonu?
Etap I
Serwis nart zaczynamy od przygotowania krawędzi. Należy pamiętać, iż wszelkie prace z pilnikami wiążą się zawsze z zebraniem materiału z krawędzi narty. Jest to pierwsza procedura jaką należy wykonać, niezależnie od tego czy narta jest nowa czy przechodzi n-ty serwis. Zastrzeżeniem jest tutaj sprawdzenie czy ślizgi nart są równe i nie mają żadnych wklęsłości i wybrzuszeń. Jeśli tak, wówczas odwracamy kolejność i najpierw wyrównujemy ślizgi, tak, aby nierówności nie wpływały na narzędzia nadające odpowiedni kąt krawędzi. Prace zaczynamy od zadania odpowiedniego kąta podcięcia narty (kąt od spodu). Kąt ten najprościej mówiąc zapobiega nadmiernej agresywności podczas zmiany krawędzi, zwłaszcza poprzez ześlizgi. Jego mniejsze wartości powodują, że krawędź jest „łapana” szybciej i bardziej gwałtownie. Zazwyczaj mieści się on w przedziale od 0,5 do 1,5 stopnia. Jest to kąt zadawany bardzo rzadko. Tak naprawdę, raz zadany kąt od spodu narty powinien być korygowany dopiero w momencie starcia ślizgu na tyle, iż konieczne jest nowe zadanie struktury ślizgu od spodu narty. Powinno się jednak dbać o ten kąt, poprzez lekkie przecieranie pilnikami diamentowymi bez nacisku, w celu eliminacji mikrorys i spękań.
Etap II
Kolejnym etapem pracy na krawędziach jest zadanie kąta bocznego. To od niego zależy czy nasza narta „trzyma” na lodzie. Kąt boczny narty wymaga częstego odświeżania w związku z szybkim tępieniem się krawędzi bocznej. Zazwyczaj mieści się on w przedziale od 86 do 89 stopni. Warto mieć na uwadze, że mniejsze wartości tego kąta powodują, iż narta ma większe tendencje do tzw. „railowania”. Oznacza to mniej więcej tyle, że ciężej ją wyprowadzić ze skrętu lub „zerwać” w ześlizg. Ważne jest też to, aby przed pracą na tej krawędzi usunąć ochraniający ją z boku plastik. Służą do tego narzędzia zwane „pazurami”.
Etap III
Gdy zakończymy już pracę na krawędzi, przychodzi pora na ślizgi naszych desek. Na ich przygotowanie składa się wyrównanie wszystkich nierówności, założenie odpowiedniej struktury odprowadzającej nadmiar wody, a na końcu smarowanie i polerowanie. Ślizgi nart powinny być idealnie równe i gładkie. Jeśli nie są, zalewa się ubytki lub piłuje wybrzuszenia. Do piłowania wybrzuszeń służy tzw. „raszpla”. Na równe ślizgi nanosi się struktury. Warto pamiętać, iż nasza narta podczas zjazdu ślizga się po mikroskopijnej powierzchni wody. Jej nadmiar powoduje „klejenie się narty”, co w efekcie nas spowalnia. W celu eliminacji tego zjawiska pośrodku narty nadaje się specjalną strukturę. Kształt struktury różni się w zależności od warunków jazdy. W większości stosuje się uniwersalną „jodełkę” lub nacięcia liniowe. Przygotowana narta finalnie przechodzi fazę smarowania. Rozpoczyna ją wyszczotkowanie ślizgu twardymi szczotkami wykonanymi z włosia lub miękkiego metalu jak np. miedź, tak aby usunąć wszelkie zabrudzenia i odsłonić strukturę ślizgu. Kolejnym etapem jest wtopienie w mikroporową strukturę ślizgu smaru, poprzez użycie żelazka narciarskiego. Smarowanie kończy się poprzez usunięcie jego nadmiaru tzw. „cyklinowanie” i wypolerowanie ślizgu miękka szczotką z np. nylonu. Obecnie obserwuję tendencję do porzucania przez producentów smarów stałych, które wymagają „wprasowania” żelazkiem w strukturę ślizgu na rzecz smarów płynnych. Trudno ocenić która opcja jest lepsza. Na pewno należy używać smarów bazowych, tak by ślizg narty był zawsze nasmarowany i nie wysychał. Na tak przygotowana bazę, w zależności od preferencji, zadajemy smar „na ciepło” lub płynny.
Maszyna czy serwis ręczny?
Skoro wiemy już na czym polega „ostrzenie” narty, odpowiedzmy na pytanie jak to robić, by było zrobione dobrze. Tutaj pojawia się odwieczny dylemat: maszyna czy serwis ręczny? Osobiście jestem zwolennikiem połączenia obydwu typów serwisu. Już wyjaśniam dlaczego.
Serwis maszynowy jest idealny w przypadku przygotowania nowych nart lub zmiany kąta bocznego jak i dolnego (podcięcia). Jest niezastąpiony w przypadku zadawania struktury ślizgu i jego wyrównywania. Po prostu człowiek nie jest w stanie zrobić tego tak dobrze, a na pewno nie tak szybko. Jak dobrze? O tym możecie się przekonać się w serwisie Skitourowe Beskidy w Szczyrku ;) Nowoczesne maszyny są tak precyzyjne, że zrobienie na nich serwisu nart wystarcza w zupełności dla 99% amatorów i większości zawodników.
Serwis ręczny jest o wiele bardziej czasochłonny i wymagający. Jego jakość zależy głównie od użytych narzędzi i doświadczenia serwismenów. Tak naprawdę sens serwisu ręcznego sprowadza się do: używania pilników diamentowych i kamieni szlifierskich w celu „ostrzenia” narty i utrzymywania jej kondycji między dużymi serwisami oraz do smarowania. Wszelkie używanie innych „grubych” pilników ma sens w sytuacji awaryjnej, np. gdy na dzień przed zawodami trening wszedł nieco za mocno;)
Ostatnio na rynku pojawiła się grupa ręcznych maszyn serwisowych. Nie mówię tu o szczotkach obrotowych na wiertarki do polerowania ślizgu ;) O ile narzędzia takie są używane już jakiś czas w pucharze świata, do tej pory ich cena (ponad 10 tysięcy zł) odstraszała. Obecnie są już dostępne przystępne, choć mniej precyzyjne narzędzia. Tak naprawdę zastępują one ręczny serwis „diamentami”. Są sporo szybsze, zapewniając przy tym prosty i precyzyjny „tuning” narty. Zasadność ich użycia sprowadza się do skrócenia czasu serwisu ręcznego.
Podsumowując: Serwis maszynowy? Tak! Zwłaszcza na nowoczesnych maszynach jakimi dysponują Skitourowe Beskidy przy przygotowywaniu nart nowych, wykonywaniu prac „ratunkowych” i dużych serwisach w miarę zużycia nart. Serwis ręczny? Jak najbardziej! Zwłaszcza w celu utrzymania kondycji narty między dużymi serwisami maszynowymi i dokładnym „robieniu” desek na „pico bello” przed zawodami. Jest całe mnóstwo instrukcji i filmików szkoleniowych pokazujących jak to robić. Gdy jednak zwyczajnie nie wiesz jak poprawnie wykonać serwis manualny lepiej oddać swoje deski w ręce profesjonalistów ze Skitourowych Beskidów – specjaliści to wiedzą.
Artykuł ten traktuje o podstawach z dziedziny serwisu nart, wgłębienie się w tą złożoną tematykę wymagałoby napisania pokaźnej książki. Odpowiedni serwis nart to nie tylko prozaiczne i standardowe dbanie o sprzęt, to kwestia bezpieczeństwa - dobrze przygotowana, ostra narta zapewnia większą przyczepność na stoku, zwłaszcza oblodzonym, a przez to automatycznie poprawia nasze bezpieczeństwo. W moim przypadku w grę wchodzi również troska o wyniki czasowe na zawodach. Sam „eksperymentuję” również ze smarami, jak i różnymi trikami mającymi poprawić jakość serwisu ręcznego, który wykonuję pomiędzy serwisami na maszynach. Na koniec ważna uwaga: po skończonym sezonie narciarskim, warto „zalać” ślizgi smarem. Najlepiej zwykłym smarem bez dodatków („hydrocarbonem”). Zapobiegnie to ich wysychaniu, a w efekcie utracie twardości i podatności na uszkodzenia.
Komentarze
Jeszcze nie ma komentarzy! Bądź pierwszy!
Zostaw komentarz